Dopiero wróciłem z Olsztyna do domu - miałem po drodze spotkania z Klientami, dzięki czemu mam zaliczony wyjazd służbowy i napiszę parę słów o tym jak tam było.
Pierwsze śliwki - robaczywki to tak w największym skrócie...
Grzegorz strzelał rewelacyjnie, ja liczyłem na 20-30 punktów więcej i potrafię (teoretycznie) to zrobić, a Sebastian nie ma za co przepraszać, Sebastian strzelał z zepsutej strzelby. Jego bok nie odpalał co któryś raz z górnej lufy. Koszmar dla skoncentrowanego zawodnika, który szedł na skeecie czysto do 5-go stanowiska, gdzie strzelba odmówiła współpracy... Szkoda, ale za naukę trzeba płacić. Zepsuta kula (z pożyczonej broni - dzięki serdeczne dla drugiego naszego Sebastiana!!!) jeszcze nie do końca by nas pogrążyła. Bolą głupio oddane punkty na kręgu, zającu i przelotach. O osi nie wspomnę.
Mistrzostwa Polski, flaga, hymn, sztandary, telewizja, najlepsi strzelcy z całej Polski - to wszystko deprymuje i sprawia, że trudno nowicjuszom w imprezach tej rangi błysnąć. Grześ jest chlubnym wyjątkiem. On po prostu strzela swoje.
Drużyna naszego Koła to co najmniej 7-8 Kolegów i BARDZO chcemy wygrać Mistrzostwo Okręgu za rok, żeby za dwa lata (jak Bozia pozwoli) pojechać na XXV Krajowy Konkurs Kół Łowieckich w skrócie zwany Mistrzostwami Polski Kół w jak najmocniejszym składzie i ze sprawną technicznie bronią.....
Mam nadzieję, że nie odbieracie naszego występu jako totalnej porażki. Staraliśmy się i walczyliśmy. Tak jak w sporcie, poza umiejętnościami KONIECZNY jest sprzęt i ............ trochę szczęścia tym razem nam tego zabrakło.
Dziękuję Kolegom z drużyny za sportową postawę i walkę, Zarządowi i Wszystkim Koleżankom i Kolegom za wsparcie i trzymanie kciuków.
Moim zdaniem zasługujemy na pierwszą dziesiątkę w Polsce i chciałbym żebyśmy mieli jeszcze jedną szansę żeby to udowodnić.
Darz Bór!